Ciemna strona nowoczesności

black mirror świat tech
„Black Mirror” wyróżnia się zarówno ciekawą tematyką, jak i przystępną formą realizacji | fot.: Netflix

Na tle licznych współczesnych produkcji, serial „Black Mirror” wyróżnia się zarówno ciekawą tematyką, jak i przystępną formą realizacji. Każdy z  odcinków jest niezależną całością, zaś poruszane zagadnienia odnoszą się bezpośrednio do lęków i fobii towarzyszących wszystkim użytkownikom nowoczesnej technologii. Ukazywanie w bezwzględny sposób ludzkich słabości – oraz zaskakujące zakończenia – są czynnikami sprawiającymi, że serial Netfliksa cieszy się niesłabnącą popularnością od pięciu sezonów.

Trudne pytania

Twórca filmu, Charlie Brooker, zawarł w nim wiele pytań natury etycznej. Nadając formę teoretycznym zagadnieniom, takim jak aktywny udział mediów w wymierzaniu kary obywatelom (krok dalej od transmitowania jej na żywo), czy granice dopuszczalnej ingerencji technologii w aktywność ludzkiego mózgu (od implantów leczniczych, po zmieniające postrzeganie rzeczywistości) ukazał niebezpieczeństwa towarzyszące pochopnemu wprowadzaniu tzw. innowacji. Manipulowanie świadomością, oraz zacieranie granicy między dobrem a złem, przedstawiono jako fakt. Czy wymazanie z czyjejś pamięci wizerunku członka rodziny może być uzasadnione? Czy skazywanie na wieloletnie odosobnienie – w ramach „przyuczania” do posłuszeństwa – jest dozwolone w przypadku jakiejkolwiek inteligentnej istoty? Te i wiele podobnych pytań, stawiają przed nami scenarzyści i reżyserzy zaproszeni do współpracy przy kolejnych sezonach.

Siłą serialu jest sposób, w jaki przedstawia bohaterów. Nie wyróżniają się, są zwyczajni, pracują, mają bliskich. Traktują wszechobecną ingerencję technologii jako coś oczywistego. Dopiero konkretny bodziec sprawia, że dociera do nich ogrom zagrożenia. Ich reakcja zaciekawia widza, bowiem jest to jednocześnie okazja do zastanowienia się, jak sam zachowałby się  w takiej sytuacji. Wiele wątków jest przedstawionych z bezwzględną jasnością: cynizm świata mass mediów; okrucieństwo tłumów schowanych za ekranami urządzeń mobilnych; strach i zagubienie tych, których poświęcono dla zapewnienia rozrywki innym.

Black Mirror Miley Cyrus
Siłą serialu jest sposób, w jaki przedstawia bohaterów. Nie wyróżniają się, są zwyczajni, pracują, mają bliskich. Nawet jeśli są gwiazdami pop, to wewnątrz kryją się zwykli ludzie. Traktują wszechobecną ingerencję technologii jako coś oczywistego | fot.: Netflix

Czy tacy jesteśmy?

Tytułowe „Black Mirror”, czyli „Czarne lustro”, jest niezbyt pochlebnym odbiciem pro technologicznego społeczeństwa, pozbawionego kompasu moralnego i zdolności samokrytycyzmu. Wpatrzeni w ekrany i wyświetlacze, uzależnieni od aplikacji, mediów społecznościowych i wirtualnych zabaw, ludzie nie są już zdolni do nawiązywania bezpośrednich relacji, wyciągania samodzielnych wniosków oraz funkcjonowania w oderwaniu od technologicznej smyczy.

Przedstawiane w poszczególnych odcinkach ludzkie dramaty, polegają w równym stopniu na próbie uwolnienia się od zaborczego świata mediów, jak i na nieumiejętności dostrzeżenia jego potęgi. Powoli wciągani w pozbawiony skrupułów świat i przyjmując narzucane tam wartości, bohaterowie giną w nim, bądź dostosowują. Szokujące, przykuwające uwagę sceny (polityk spółkujący ze świnią) mają za zadanie wstrząsnąć widzem na tyle, aby musiał zadać sobie kilka niewygodnych pytań.

Serial „Black Mirror” podejmuje w oryginalny sposób tematykę, wzbudzającą od dawna wiele emocji. Czy technologia nie ingeruje zbyt mocno w nasze życie? Czy istnieje jeszcze coś takiego jak prywatność? Czy media nie przekraczają moralnych granic w pogoni za sensacją? Czy rozrywka nie graniczy zbyt często z okrucieństwem? I wreszcie: czy wirtualna rzeczywistość może stać się bardziej prawdziwa od realnej? A jeśli tak, to kto wówczas decyduje o tym, co jest dobre a co złe? Pytania o tyle trudne, że należy odpowiedzieć sobie na nie samodzielnie.

Black Mirror 5
Czy technologia nie ingeruje zbyt mocno w nasze życie? | fot.: Netflix

P.S.: Co w Black Mirror robi Miley Cyrus?

Na koniec zostawiliśmy jeszcze jedną kwestię. Przy okazji premiery 5. sezonu w jednej z ról zobaczyliśmy niepokorną pop-gwiazdkę, Miley Cyrus w odcinku „Rachel, Jack and Ashley, too”. To zupełnie zaskakujący wybór, nawet jak na serial, który zdążył nas już przyzwyczaić do zadziwiających rozwiązań. Miley Cyrus gra tutaj Ashley O, a więc – nieco po warunkach – młodą artystkę popową, która jednak jest prowadzona twardą ręką przez złą ciotkę. Krewna kieruje jej karierą i jest odpowiedzialna za wydanie Ashley Too, a więc elektronicznej wersji wokalistki, którą fan każdy może sobie po prostu kupić. Postać korespondująca z losami uwikłanej w showbiz odtwórczyni roli to nieco przewrotny, ale chyba zrozumiały zabieg. Zwłaszcza jeśli przyjrzymy się emocjonalnym kosztom, jakie poniosła sama Miley ze cenę sławy. To jednak nie koniec ciekawostek. Cyrus dodatkowo wykonała utwór „Head Like A Hole” z repertuaru Nine Inch Nails.

Miley Cyrus w Black Mirror
Przy okazji premiery 5. sezonu w jednej z ról zobaczyliśmy niepokorną pop-gwiazdkę, Miley Cyrus w odcinku „Rachel, Jack and Ashley, too” | fot.: Netflix

BWO

Tags from the story
, ,